Mało kto pamięta – zapewne nikt poza mieszkańcami tego kurortu – że aż do 1952 roku Władysławowo nazywało się Wielka Wieś. Co więcej, w latach 30. XX wieku nazwę Władysławowo nosił jedynie lokalny port rybacki – nazwany na cześć Władysława IV.
Dopiero połączenie kilku osad, portu i majątku Hallerowo (nazwanego tak na pamiątkę wizyty gen. Józefa Hallera w Wielkiej Wsi w 1920 roku) dało początek miejscowości, jaką dziś znamy. Tyle historii, choć warto jeszcze dodać, że korzenie tej osady rybackiej i letniego kurortu sięgają niemal początków polskiej państwowości, aż do XII wieku. Jest to miejsce wręcz zatopione w chwalebnej przeszłości.
Kurort wita każdego
Obecnie Władysławowo ze względu na swoje doskonałe położenie (u szczytu wejścia na Hel, od strony otwartego Bałtyku) jest jednym z najbardziej popularnych nadmorskich kurortów. Powodów ku temu jest wiele – miejscowość ma dostęp do jednych z najpiękniejszych pasm plażowych w Polsce (m.in. plaża w Chłapowie), rozbudowaną infrastrukturę turystyczną (restauracje, kawiarnie, sklepy, szkoły wind- oraz kitesurfingu) i szereg atrakcji w pobliżu, by wymienić tylko: latarnię morską w Rozewiu, Aleję Gwiazd Sportu, dom whisky, muzeum motyli i obelisk w najbardziej na północ wysuniętym skrawku Polski. To sprawia, że czują się tu dobrze zarówno samotnicy preferujący spokój okolicznych lasów Nadmorskiego Parku Krajobrazowego i kawałek plaży „tylko dla siebie”, pary pragnące nacieszyć się sobą i swoim towarzystwem, jak też rodziny z dziećmi oraz wakacyjni imprezowicze.
Miłośnicy plaż
Dość powiedzieć, że w rankingach popularności nadmorskich kurortów, uwzględniających m.in. liczbę zapytań o dostępność kwater w wybranych miejscowościach Władysławowo od lat dzierży palmę pierwszeństwa. W tym 15-tysięcznym mieście w sezonie letnim pojawia się 700 000 urlopowiczów. Dla mieszkańców taki stan rzeczy jest błogosławieństwem oznaczającym sowity zarobek, a dla turystów… Cóż, wśród miłośników wczasów nad polskim morzem krąży żart, że dopiero na zatłoczonej władysławowskiej plaży można odpocząć od zgiełku i innych ludzi… Żarty odłóżmy jednak na bok, bo choć Władysławowo nie należy do wakacyjnych enklaw ciszy absolutnej, to opinie o morderczym ścisku tam panującym są przesadzone. Zresztą, wystarczy spojrzeć na „stan osobowy” w kurortach na francuskim Côte d’Azur – o niebo bardziej ekskluzywnych – by się przekonać, że polskie plaże w zasadzie nie są aż tak tłoczne…
Budowa kapitału
Kapitalne położenie Władysławowa oraz jego plan urbanistyczny sprawiają, że miasto jest z jednej strony wymarzone pod nowe inwestycje mieszkaniowo-apartamentowe, a z drugiej tylko nieliczne z nich wkomponują się harmonijnie w istniejący plan zabudowy, bez utraty walorów determinujących atrakcyjność Władysławowa. Ta ambiwalencja znajduje odzwierciedlenie w cenach nadmorskich nieruchomości w tym mieście – metr kwadratowy od lat zyskuje na wartości, a I i II kwartale 2018 roku kształtowały się na poziomie ok. 10 000 zł; to uśredniona cena niemal równa tej na warszawskim Mokotowie, 25-krotnie liczebniejszym i wielokrotnie bardziej rozbudowanym pod względem infrastruktury. Tu liczy się jednak lokalizacja i widok z okna – Władysławowo pod tym względem wygrywa, mimo wielu walorów przywołanej stołecznej dzielnicy. Należy także pamiętać, że aby inwestować w kurorcie, nie trzeba w nim na stałe mieszkać – wynajem luksusowego apartamentu z widokiem na morze może przynosić w szczycie sezonu wymierne zyski. W mieście tak popularnym jak Władysławowo taka enklawa spokoju klasy premium bywa fantastyczną, procentującą lokatą kapitału. A możliwość spędzania w niej pięknych, letnich chwil… ona jest bezcenna.